Pielęgnacja ogrodu

Wiosna na trawniku

Kiedy dni stają się dłuższe, z ziemi wychodzą pierwsze kwiaty, a cała przyroda budzi się do życia, wiemy, że nadchodzi wiosna. Ze względu na dużą wilgotność gleby i powietrza trawnik nie wymaga podlewania – nie mniej jednak przełom marca i kwietnia to czas na rozpoczęcie pierwszych prac pielęgnacyjnych.

Przede wszystkim warto zagrabić trawnik, aby usunąć liście lub inne śmieci. Rozrzucamy także kretowiska.

Jeśli zima była mroźna, zamarzająca w podłożu woda mogła spowodować rozmiękczenie gleby. Wałowanie przywróci glebie właściwą gęstość.

Możemy też poprawić krawędzie trawnika, docinając go łopatą w kształcie półksiężyca. Ten prosty zabieg sprawi, że całość będzie wyglądała bardzo estetycznie.

Gdy trawa zacznie już rosnąć, a temperatury w nocy utrzymują się na poziomie około +5 stopni dochodząc w dzień do +15, możemy wykonać też pierwsze koszenie. Kosiarkę musimy ustawić wysoko – chodzi o delikatne wyrównanie wysokości i ścięcie samych wierzchołków źdźbeł.

Kwiecień to także dobry moment na przeprowadzenie aeracji i wertykulacji trawnika. Jeśli trawy w jakimś miejscu brakuje, należy uzupełnić braki przez dosiew mieszanki regenerującej. Jeśli oprócz pożądanych przez nas gatunków trawy pojawiły się chwasty, również zaczynamy z nimi walczyć. Musimy usunąć je mechanicznie lub przy pomocy środka biobójczego – tu należy trzymać się instrukcji producenta danego herbicydu.

Wiosenne kwiaty cebulowe, takie jak krokusy, narcyzy, hiacynty czy tulipany ścinamy dopiero po ich zżółknięciu. Jeżeli na trawniku rosną rośliny cebulowe z koszeniem należy poczekać, aż rośliny przekwitną – dlatego najlepiej na samym trawniku sadzić tylko krokusy (mają najszybszy okres kwitnienia).

Rozpoczynając pierwsze prace na trawniku korzystajmy z ładnej pogody i słońca. Musimy być jednak przygotowani na powrót zimy – opady śniegu w kwietniu czy na początku maja nie są niczym niezwykłym, wciąż mogą też pojawić się przymrozki.

Podlewanie ogrodu

Z czego składa się system automatycznego nawadniania

W poprzednich artykułach poruszyliśmy tematy – jak często oraz kiedy najlepiej podlewać trawnik. Nie jest to łatwe, ale na szczęście technologia przychodzi nam z pomocą i cały proces można w prosty sposób zautomatyzować. Chciałbym od razu zaznaczyć, że celowo nie opisuję tutaj wszystkich możliwych urządzeń i sposobów podłączania – opis dotyczy podstawowej konfiguracji na typowym trawniku.

Co będzie nam więc potrzebne?


Źródło: Flickr/Michael Mol na licencji CC BY 2.0

Zraszacze

To podstawa każdego elementu nawadniania. Instalowane bezpośrednio na trawniku lub przy jego krawędzi, przy pomocy odpowiednich dysz rozpryskują wodę we wskazanym przez nas kierunku. Swoim zasięgiem pokrywają kolisty lub prostokątny obszar o promieniu od 0.5 do nawet kilkunastu metrów, zależnie od typu. Wiele modeli oferuje regulację kąta oraz zasięgu. Najczęściej są one wkopywane w ziemię tak, aby nie dało się ich uszkodzić w trakcie koszenia – ich głowica z dyszą wynurza się pod wpływem ciśnienia, dzięki czemu źdźbła trawy nie zaburzają strumienia wody.

Elektrozawory

Dzięki elektrozaworom możemy zamykać i otwierać przepływ wody do konkretnych zraszaczy. Montuje się je w skrzynkach zaworowych, studzienkach lub wewnątrz pomieszczeń, aby mieć do nich łatwiejszy dostęp w razie potrzeby. Najczęściej zasilane są stosunkowo bezpiecznym napięciem 24V i prądem przemiennym, nie mniej konieczne jest prawidłowe podłączenie instalacji elektrycznej a także zabezpieczenie jej przed warunkami zewnętrznymi (nie każdy przewód nadaje się do zakopania w ziemi). Spotyka się też modele zasilane bateryjnie i sterowane drogą radiową.
Źródło: Flickr/Steve Parker na licencji CC BY 2.0

Źródło wody

Źródłem wody może być sieć wodociągowa (warto wówczas pomyśleć o założeniu dodatkowego licznika wody, żeby firma wodociągowa nie wliczała w zużycie na podlewanie trawnika opłaty za ścieki, która stanowi ok. ⅔ kosztów wody) lub pompa, jeśli posiadamy studnię. Źródło musi charakteryzować się odpowiednią wydajnością (zdolnością dostarczenia danej ilości wody w określonym czasie) i ciśnieniem roboczym. Jest to bardzo ważne, ponieważ od tych parametrów zależy dobór odpowiednich zraszaczy i podział ich na strefy. Jeśli nie mamy doświadczenia, najlepiej poprosić o pomoc przy projektowaniu.

Rury PE (polietylenowe)

Rury łączą źródło z elektrozaworami, a następnie ze zraszaczami. Ich średnicę dobiera się na podstawie parametrów źródła oraz zraszaczy.

Centralka sterująca

Sterownik to serce naszego systemu. Decyduje o włączeniu i wyłączeniu odpowiednich elektrozaworów aby dostarczać wodę do zraszaczy przez określony czas. W przypadku bardziej zaawansowanych modeli potrafi również zbierać dane z czujników i przerwać podlewanie w momencie wykrycia opadów deszczu. Najbardziej zaawansowane sterowniki, np. te oparte o system podlewaj.pl, pozwalają też na pobieranie danych o prognozie pogody, faktycznych opadach, czujnikach przepływu, co pozwala im na inteligentne zarządzanie podlewaniem, zarządzanie i zdalne sterowanie przez internet przy pomocy komputerów, tabletów i telefonów, informowanie o wykrytych awariach i nieprawidłowościach itd.

Pozostałe elementy

Oprócz wymienionych już składników nie można także zapominać o pozostałych elementach, jak:

  • złączkach do rur,
  • przewodach,
  • elementach mocujących

…i, przede wszystkim, zaprojektowaniu oraz zamontowaniu całego systemu.

Tylko ile to kosztuje?

Oczywiście zawsze w takim momencie pojawia się pytanie o koszty. Policzmy więc jak wyglądałyby przykładowe koszty elementów systemu automatycznego nawadniania

Powierzchnia trawnika: 70 metrów kwadratowych
Ilość zraszaczy: 15 (zraszacze statyczne), koszt ok. 600 zł
Ilość stref: 4 (4 elektrozawory w skrzynce, koszt ok. 350 zł
Rury PCV: 50 m, koszt ok. 120 zł
Złączki i dodatki: ok. 100 zł
Podstawowy sterownik: ok. 200 zł

W sumie: 1370 zł + koszt instalacji

Przy tak dużym trawniku warto jednak wybrać oszczędniejszy, chociaż droższy, sterownik podlewaj.pl. Dokładna wycena zależy od konkretnej konfiguracji, my przyjmiemy jednak przykładową konfigurację w cenie 999 zł.

W sumie, wraz ze sterownikiem podlewaj.pl: 2169 zł + koszt instalacji

Gdzie więc oszczędności? Policzmy, najpierw dla zwykłego sterownika, który włącza się codziennie. 5 miesięcy aktywności (od maja do września) czasie działania ustawionym w taki sposób, żeby dostarczyć 3 mm deszczu dziennie: 5 miesięcy x 30 dni * 3 litry / m2 * 70 m2 = 31500 litrów (czyli 31.5 m3 wody) Przy cenie wody w wysokości 10 zł / m3 otrzymujemy rachunek w wysokości 315 zł

Teraz zwykły sterownik. Przeciętnie, oszczędności związane z wykorzystaniem prognozy pogody i raportach o deszczu wynoszą ok. 66%, czyli zużywamy tylko ⅓ wody. Rachunek za wodę wynosi więc tylko 105 zł, a oszczędność: 210 zł rocznie. Koszt sterownika zwraca się więc po 4 latach, nie biorąc pod uwagę wygody i możliwości. A im większy trawnik, tym wyższa oszczędność.

Dla 5 razy większego trawnika (350 metrów kwadratowych) zużycie wody przez prosty sterownik wyniesie 157 m3 i, jeśli nie mamy osobnego licznika do podlewania ogrodu, będziemy musieli zapłacić 1575 zł. Ten sam trawnik przy użyciu inteligentnego sterownika podlewaj.pl zostanie podlany za kwotę raptem 525 zł – to 1050 zł oszczędności i zwrot kosztów już w pierwszym roku od zastosowania.

Podlewanie ogrodu

Sposoby podlewania – wady i zalety

Jeśli marzymy o pięknej, zielonej trawie w ogrodzie, musimy zapewnić jej wszystkie składniki do prawidłowego rozwoju. Oczywiście oprócz dobrej jakościowo gleby, substancji odżywczych z nawozów oraz odpowiedniego nasłonecznienia, nasz trawnik musimy właściwie nawadniać. To podstawowy i jeden z najważniejszych zabiegów pielęgnacyjnych.

W jaki sposób możemy to robić?

Zazwyczaj pierwszym pomysłem jaki przychodzi na myśl jest podlewanie ręczne, przy pomocy węża ogrodowego i odpowiedniej końcówki zraszającej. Jest to rozwiązanie najtańsze, wymaga jednak poświęcenia i czasu, konieczne są też odpowiednie umiejętności, aby trawnikowi dostarczyć równomierną ilość wody. Zbyt mała może prowadzić do miejscowego wysychania i żółknięcia źdźbeł trawy, zbyt duża – do gnicia.

Podlewanie ręczne przy pomocy węża:

Zalety

  • niskie koszty zakupu
  • wystarczający do niewielkich trawników (do kilkunastu metrów kwadratowych)

Wady

  • wymaga naszej pracy i podlewania o właściwej porze
  • trudno kontrolować ilość wody dostarczanej do różnych fragmentów trawnika
  • przy większych powierzchniach podlewanie zajmuje bardzo dużo czasu

Alternatywą mogą być przenośne zraszacze podłączane szybkozłączką do węża ogrodowego. Dostępne w cenach zaczynających się od kilkudziesięciu złotych, pozwalają na pokrycie obszaru kilkunastu metrów kwadratowych. Po podlaniu tego fragmentu wystarczy przenieść je w inne miejsce i kontynuować podlewanie. Problem pojawia się jednak, gdy nasz trawnik nie ma kształtu prostokąta i oprócz trawnika podlewalibyśmy altanę lub ścianę budynku. Wówczas takie “trudne” fragmenty należy podlać ręcznie przy pomocy węża – czyli w zasadzie cofamy się do poprzedniego rozwiązania.

Przenośne zraszacze występują w wielu różnych formach i kształtach, od wachlarzy o regulowanym zasięgu po “szalone kwiaty” pełniące także (nierzadko wątpliwe) funkcje dekoracyjne. Można więc dobrać coś pod swoje potrzeby.
Źródło: Flickr/steve p2008 na licencji CC BY 2.0

Podlewanie przy pomocy przenośnego zraszacza:

Zalety

  • pokrywa większą część powierzchni i nie wymaga naszej ciągłej obsługi
  • niezbyt wysokie koszty zakupu
  • mobilność

Wady

  • umożliwia podlewanie wyłącznie regularnych powierzchni
  • konieczność przestawiania go w inne miejsca ogrodu po podlaniu fragmentu
  • wymaga nadzoru nad czasem podlewania
  • wciąż konieczne jest ręczne podlewanie nieregularnych fragmentów trawnika
  • dobór odpowiedniego zraszacza może być trudny

Powyższe wady skłaniają więc do zakupu systemu zraszaczy. Poprzez wkopanie i odpowiednie ustawienie zasięgu oraz kąta działania, możliwe jest pokrycie nawet bardzo wymyślnych i nieregularnych kształtów trawnika, przy możliwie równomiernym rozprowadzeniu wody na całej powierzchni trawnika. Niestety, podłączenie zraszaczy wymaga poprowadzenia instalacji doprowadzającej wodę do każdego z nich. Chociaż sama rura PCV stosowana do tego celu nie jest droga, jej montaż wymaga poprowadzenia wykopu na całej jej długości. W przypadku już założonego ogrodu może to niestety wymagać rozkopania trawnika lub przesadzenia roślin pod którymi będą przebiegać rury lub przewody zasilające elektrozawory. Właśnie dlatego na opcję ze zraszaczami warto zdecydować się jak najszybciej, najlepiej jeszcze na etapie projektu. Dzięki temu unikniemy ryzyka uszkodzenia roślin, a pod wytyczonymi ścieżkami będzie można przeprowadzić odpowiednie przepusty.

System zraszaczy wymaga podłączenia do źródła wody. Jeśli mamy taką możliwość, warto przygotować osobny zawór dedykowany do zasilania ich w wodę. Jeśli posiadamy kran na zewnątrz budynku, możemy użyć także jego i wyprowadzić dodatkowy wąż przy pomocy trójnika. W ostateczności możemy się również zdecydować na gniazdo wpuszczane w ziemię, do którego przyłączymy wąż ogrodowy za pomocą standardowej szybkozłączki. Warto jednak mieć na uwadze, że pojedyncze źródło wody (niezależnie czy jest to pompa ze studni, czy kran z sieci miejskiej) ma ograniczoną wydajność i może się okazać, że nie będzie w stanie zasilić wszystkich zraszaczy jednocześnie. Konieczne jest wówczas podzielenie trawnika na strefy do których przypisane będą konkretne zraszacze. Dzięki temu każda strefa może być sterowana przy pomocy pojedynczego zaworu. Cała praca sprowadza się wówczas do włączania i wyłączania kolejnych stref wraz z upływem wymaganego czasu.


Źródło: Flickr/Michael Mol na licencji CC BY 2.0

Podlewanie przy pomocy zraszaczy ogrodowych i zaworów ręcznych:

Zalety

  • Precyzyjne i równomierne podlewanie całego trawnika
  • Wygoda użytkowania, wystarczy przełączać kolejne strefy po stosownym czasie
  • Zraszacze prawie niewidoczne, ponieważ chowają się pod ziemię gdy nie są używane

Wady

  • Konieczność ręcznego przełączania stref, jeśli źródło wody nie wystarcza na zasilanie wszystkich jednocześnie
  • Wyższe koszty instalacji
  • Wymagają wkopania urządzeń w ziemię
  • Przygotowanie systemu zraszacza przed założeniem ogrodu – na etapie projektu wszystko powinno być przewidziane – inaczej wyższe koszty oraz ryzyko zniszczenia wcześniejszej pracy, czy nasadzeń roślin
  • System należy konserwować na zimę, ponieważ zamarzająca woda może spowodować pęknięcie rur, zaworów lub zraszaczy

Zraszacze założone, wystarczy więc pamiętać tylko o ich włączaniu i przełączaniu.

Ale co w sytuacji, kiedy wyjeżdżamy latem na urlop?

Aby zapobiec wysuszeniu trawnika podczas naszej nieobecności (i ułatwić sobie życie gdy jesteśmy na miejscu), można zainstalować automat, który w regularnych odstępach czasu będzie włączał i wyłączał zraszacze. Konieczna jest wymiana ręcznych zaworów na elektrozawory i doprowadzenie do nich przewodów zasilających. Większość modeli pozwala także na ręczne sterowanie, więc w razie zaniku napięcia, wciąż będziemy mogli zamykać lub otwierać przepływ wody. W przypadku braku zasilania, elektrozawory pozostają zamknięte, dzięki czemu nie trzeba martwić się o zalanie ogrodu. Najprostsze modele automatycznych sterowników pozwalają na wskazanie odstępu czasu. Te bardziej zaawansowane – wybór według pory dnia lub dnia tygodnia.
Źródło: Flickr/Michael Cote na licencji CC BY 2.0

Podlewanie przy pomocy zraszaczy ogrodowych i sterownika automatycznego:

Zalety

  • Bezobsługowość systemu, nie trzeba pamiętać o czasie podlewania i przełączaniu stref
  • System działa także gdy nie ma nas w domu

Wady

  • Konieczność zmiany zaworów na automatyczne i poprowadzenie dodatkowej instalacji elektrycznej
  • Dodatkowe koszty sterownika (kilkaset złotych)

Wydawać by się mogło, że lepiej już być nie może – trawnik podlewa się codziennie, równomiernie i bez ingerencji użytkownika. Ale w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać, dlaczego system podlewa, chociaż na horyzoncie zbierają się ciemne chmury, nie przestaje, gdy rzęsisty deszcz zalewa nasz trawnik i kontynuuje, chociaż gleba tonie w wodzie… Można wówczas dokładać do naszego systemu dodatkowy czujnik deszczu, czujnik wilgotności gleby lub inne wynalazki. Te są jednak albo nieskuteczne, albo po pewnym czasie odmawiają współpracy.

Alternatywa to inteligentny sterownik podlewania – na przykład ten oparty o nasz system podlewaj.pl. Dzięki pobieraniu prognozy pogody z internetu, system jest w stanie przewidzieć jakie opady trafią na nasz trawnik i jakie będzie jego zapotrzebowanie na wodę. Korzystając ze stacji pogodowych pobiera również faktyczny stan opadu. Dane z przepływomierza i informacje o powierzchni każdej ze stref umożliwiają określenie dokładnej dawki wody potrzebnej do dostarczenia. Ponadto, dzięki sterowaniu przez internet, możemy wyłączyć system przed i w trakcie organizowanego przyjęcia w ogrodzie, aby niespodziewane podlewanie nie zakłóciło spotkania z rodziną i przyjaciółmi.

Podlewanie przy pomocy zraszaczy ogrodowych i inteligentnego sterownika automatycznego podlewaj.pl:

Zalety

  • Kontrola systemu z dowolnego miejsca i w dowolnym czasie przy użyciu smartfona/tabletu/komputera
  • Podgląd aktualnego stanu systemu
  • Wyłączanie podlewania przed zaplanowanymi pracami w ogrodzie (nawożenie, koszenie, inne prace pielęgnacyjne trawnika)
  • Powiadomienia i ostrzeżenia w razie awarii
  • Wykorzystanie prognozy pogody i faktycznych opadów do zmniejszenia zużycia wody nawet o 75%

Wady

  • Połączenie z internetem jest wymagane dla pełnej funkcjonalności
  • Wyższe początkowe koszty zakupu

Podsumowując, jakie rozwiązanie jest najlepsze dla Twojego ogrodu?

mały trawnik
(do 20 m2)
średni trawnik
(od 20 do 50 m2)
duży trawnik
(powyżej 50 m2)
“mam dużo wolnego czasu i rzadko wyjeżdżam”Wąż ogrodowy i/lub mobilny zraszaczSystem nawadniania z ręcznymi zaworamiInteligentny automatyczny sterownik nawadniania
“jestem w stanie wygospodarować kilka godzin w tygodniu, żeby zająć się trawnikiem”System nawadniania z ręcznymi zaworamiInteligentny automatyczny sterownik nawadnianiaInteligentny automatyczny sterownik nawadniania
“wolny czas wolę spędzać z rodziną i przyjaciółmi niż podlewając ogród”Automatyczny sterownik nawadnianiaInteligentny automatyczny sterownik nawadnianiaInteligentny automatyczny sterownik nawadniania

Powyższy artykuł przedstawia ogólne sposoby podlewania trawników, jednak zawsze należy dobrać i zastosować technikę odpowiednią dla danego przypadku. Warto przeanalizować jaki trawnik zamierzasz założyć albo posiadasz, ale także należy zwrócić uwagę na tryb życia jaki prowadzisz. Po dokładnej analizie wybór sposobu podlewania jest prosty. Jeśli masz wątpliwości – skontaktuj się z nami pod adresem kontakt@podlewaj.pl – pomożemy i doradzimy właściwe rozwiązanie.

Podlewanie ogrodu

O jakiej porze podlewać trawnik?

Słoneczne, gorące popołudnie, ludzie szukający cienia i schładzający się zimnymi napojami. Typowy widok w trakcie pięknego lata. Zdajemy sobie sprawę z tego, że żar lejący się z nieba nie sprzyja roślinom – w tym także naszemu zadbanemu trawnikowi. Dlatego, żeby trochę mu ulżyć i dostarczyć potrzebnej do życia wody, włączamy zraszacze i rozkoszujemy się chłodną mgiełką, która zaczyna unosić się nad trawnikiem.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak ogromną krzywdę wyrządzamy właśnie naszemu trawnikowi.

Dlaczego? Wielu z nas zapewne miało okazję korzystać ze słonecznych dni nad morzem czy jeziorem. Słyszymy na okrągło, żeby zaraz po opalaniu nie wskakiwać do wody. Słyszymy o przypadkach, gdy – niestety – konieczna jest interwencja ratownika. Wszystkiemu winny szok termiczny, który następuje, gdy nasze rozgrzane ciało napotyka dużo zimniejszą wodę. Aby bezpiecznie wejść do wody, należy robić to powoli, stopniowo przyzwyczajając się do chłodu.

Dokładnie ten sam mechanizm występuje, gdy na rozgrzane od słońca źdźbła trawy wylejemy nagle lodowatą (bo pochodzącą pewnie z wodociągów lub studni) wodę. Szok termiczny uszkadza źdźbła trawy i w rezultacie zamiast pomóc, bardzo mocno szkodzimy.

Niestety, to nie jedyny problem. Krople wody które zbiorą się na liściach zaczynają działać jak małe soczewki, ogniskując słońce w pojedynczych punktach, dosłownie wypalając w nich dziury. Taki trawnik potrzebuje później sporo czasu, żeby wrócić do formy.

Kiedy więc należy podlewać trawnik?

Jeśli mamy taką możliwość, najlepiej nad ranem. Trawnik jest wówczas najzimniejszy (co oznacza, że różnica temperatur – wody i źdźbeł trawy – będzie najmniejsza; zapobiegnie to szokowi termicznemu). Na dodatek słońce dopiero wschodzi, więc krople wody, które pozostaną po podlaniu na liściach, zdążą wyschnąć zanim słońce porządnie przygrzeje.

Niestety, jeśli nie mamy automatycznego systemu, który włączy zraszacze za nas, czeka nas wstawanie o 6 rano. Jeśli lubimy pospać dłużej, najlepiej byłoby… zmienić się w ranne ptaszki lub zainwestować w taki system, jak nasz autorski podlewaj.pl. W ostateczności możemy rozpocząć podlewanie późnym wieczorem, kiedy słońce znika już za horyzontem, a trawnik zdąży się schłodzić.

Skoro można podlewać trawnik wieczorem, to po co zawracać sobie głowę i próbować rano?

Pod koniec dnia nie ma już tyle słońca i unikamy efektu soczewki, a szok termiczny w zasadzie nam nie grozi; dlaczego utrudniać sobie życie? Podlewanie rano ma swoje uzasadnienie przede wszystkim w aspekcie ekonomicznym. Niższa temperatura trawy i gruntu oznacza, że mniej wody odparuje, a więcej przeniknie w głąb ziemi, skąd korzenie trawy będą w stanie czerpać ją w ciągu dnia. Ponadto pozostawienie mokrej trawy przez całą noc wiąże się z ryzykiem wystąpienia chorób grzybowych, które mają istotny wpływ na stan trawnika.

Dlatego, aby najlepiej zadbać o jego stan, należy:

  • Unikać podlewania, gdy słońce jest wysoko na niebie (aby zapobiec efektowi soczewki).
  • Unikać podlewania, gdy temperatura trawnika jest wysoka (aby zminimalizować szok termiczny).
  • Podlewać trawnik rano, a jeśli to niemożliwe, wieczorem.

Dowiedz się także jak często podlewać trawnik oraz sprawdź jak działa inteligentny sterownik nawadniania podlewaj.pl.

Podlewanie ogrodu

Jak często podlewać trawnik?

Jedną z częściej pomijanych kwestii, zarówno wśród prywatnych osób dbających o swoje trawniki, jak i profesjonalistów zakładających systemy automatycznego nawadniania, jest częstotliwość podlewania trawnika. Większość wychodzi z założenia, że “codziennie wystarczy” i tego się trzymają.

Czy faktycznie częstotliwość podlewania jest bez znaczenia?

W książkach napisanych przez specjalistów zajmujących się tematami związanymi z trawnikami przyjmuje się zapotrzebowanie od 2 do 4 mm deszczu dziennie (czyli od 2 do 4 litrów na metr kwadratowy trawnika). Oczywiście precyzyjna wartość zależy od bardzo wielu czynników, ale takie przybliżenie sprawdza się w praktyce.

Co dzieje się, gdy trawnik podlewamy codziennie, niewielką ilością wody?

Przede wszystkim część z niej pozostanie na samych źdźbłach trawy. Jest to woda w zasadzie zmarnowana, która odparuje do atmosfery w ciągu kilku godzin. Trawa z niej nie skorzysta, ponieważ “pije” przy pomocy systemu korzeniowego, korzystając z wilgoci zawartej w glebie. Dlatego “spryskanie” trawnika krótkotrwałym podlewaniem ma wręcz szkodliwy efekt, zwiększając wilgoć przy powierzchni i stymulując rozwój grzybów. 3 mm deszczu pozwalają jednak na doprowadzenie wody niewiele w głąb ziemi. Jest to wystarczające i trawa ładnie nam się zazieleni, a zdrowy wygląd utrzyma się tak długo, jak prawidłowo będziemy podlewać nasz trawnik.

Problem pojawi się jednak w sytuacji, gdy zwiększy się zapotrzebowanie na wodę – na przykład podczas upałów. Można oczywiście podlewać trawę częściej, na przykład dwa razy dziennie.

Co jednak, kiedy nie będziemy w stanie podlać trawnika w trakcie gorących dni?

Trawa bardzo szybko wykorzysta całą dostępną wodę, a następnie zacznie wysychać. Żółty kolor pojawi się szybko, ponieważ “nauczona”, że wilgoć dostępna jest na niewielkiej głębokości – do 5 cm – właśnie tam rozwinie cały swój system korzeniowy. Pomimo tego, że gleba głębiej pozostanie wilgotna, trawa nie będzie w stanie z niej skorzystać.

Niektórzy argumentują, że to się nie zdarzy, nie mieszkamy na pustyni, automatyczny system zadba o to, żeby trawnik miał tyle wody, ile potrzebuje. To po części prawda – ale jest to dość krótkowzroczne podejście. Awaria zasilania, awaria pompy, czasowe rozporządzenie o zakazie podlewania trawników (zdarza się w trakcie suszy, ryzykuje się sporym mandatem) – te rzeczy mają przypadłość zdarzenia się w najmniej oczekiwanych momencie. Szkoda ryzykować kondycją naszego trawnika, ponieważ wysuszone rośliny nie będą w stanie skutecznie konkurować z chwastami i niepożądanymi gatunkami, które szybko zajmą miejsce szlachetnych traw które zasialiśmy. W najgorszym wypadku trawnik trzeba będzie założyć na nowo.

W jaki sposób można więc przeciwdziałać i chociaż trochę zabezpieczyć trawę przed wysuszeniem?

Rozwiązanie jest proste – należy stymulować ją do wytworzenia głębszych korzeni, na głębokość nawet 15 cm. Trawnik należy podlewać rzadziej, ale intensywniej. Zalecaną częstotliwością podlewania jest co drugi lub trzeci dzień. Dostarczamy wówczas zsumowane zapotrzebowanie trawnika na wodę (dla podlewania co drugi dzień będzie to ok. 6-8 mm wody, a dla podlewania co trzeci dzień – odpowiednio 9 do 11 mm). Rzadsze podlewanie nie ma sensu, ponieważ trawa nie jest w stanie ukorzenić się głębiej, a dostarczanie większej ilości wody oznacza jej zmarnowanie, ponieważ trawa nie będzie w stanie z niej skorzystać.

W trakcie większego upału można w razie potrzeby zwiększyć częstotliwość podlewania.

Dzięki temu trawa po wyczerpaniu zapasów z płytszych warstw gleby, będzie musiała rozwijać się w głąb, gdzie woda wciąż jest dostępna. W rezultacie nasz trawnik ukorzeni się głęboko i w razie nieprzewidzianej sytuacji dłużej zachowa dobrą kondycję i szybciej wróci do formy.

Jak może nam pomóc automatyczne nawadnianie?

Niestety, nie każdy sterownik pozwala na zwiększenie interwału podlewania do 2 lub 3 dni. Projektując podlewaj.pl wzięliśmy jednak te zasady do serca – rzadsze, ale intensywniejsze podlewanie, konieczne dla rozwoju zdrowego i wytrzymałego trawnika – jest domyślnym ustawieniem użytkownika (które zawsze można zmienić w razie potrzeby).

Podsumowując, zmiana techniki podlewania skutkuje zmniejszonym zużyciem wody i lepszym długofalowym rezultatem, chociaż może nie wyglądać tak efektownie, jak codziennie uruchamiające się zraszacze. Warto jednak przekonać się samemu.